Byłem na tych pokazach i widziałem wszystko na własne oczy. I abstrahując tu od postawy mediów oraz śliniących się przy kadrowaniu reanimowanego pilota kamerzystach POLSATU NEWS i TVN24, muszę coś powiedzieć o samej akcji ratowniczej, a bez sensu jest zakładać nowy temat:
Chwila uderzenia w Wisłę, była na tyle nierealna i oderwana od spodziewanej rzeczywistości, że momentalnie wszyscy zaniemówili. Przez 5 sekund od roztrzaskania się samolotu była totalna cisza, jedynie komentator krzyknął z głośników "Jezu Chryste!". Po tej chwili wszyscy doszli do siebie i zaczęli bacznie obserwować rozwój wydarzeń.
I możliwe, że się nie znam, lecz moje subiektywne odczucia są identyczne z resztą osób będących na miejscu. Zresztą oczy miałem sprawne - ZAWIEDLI ORGANIZATORZY. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo ważna była KAŻDA SEKUNDA,
przedstawiam oto przebieg akcji ratunkowej (tym bardziej, że w mediach wyglądało to "nieco" inaczej):
Do wraku pierwsza łódź podpływa po minucie. Będący na łodzi przyglądają się. Nikt nie skacze do wody.
Druga po kolejnych kilkudziesięciu sekundach. Obydwie zatrzymują się kilkanaście metrów od tonącego samolotu i krążą, jak sępy nad padliną. Nikt nie wyskakuje.
Podpływają kolejne łodzie z ratownikami. Zbliżają do zatopionego już prawie całkowicie samolotu. Jeden człowiek (NIE NUREK) zdejmuje koszulę i szykuje się do skoku. Skacze.
-Mija kilkanaście minut.-
Tymczasem w oddali widać pędzący na sygnale ponton z nurkami w piankach.
Dopływają. Z brzegu trudno zaobserwować konkretne działania. Widać kilka łodzi ze stojącymi na nimi ratownikami.
Następuje próba doholowania wraku do brzegu. Po chwili ratownicy przerywają.
-W tym momencie wszyscy są już pewni, że pilot nie żyje, nawet jeśli żył tuż po wypadku. Ludzie straciwszy nadzieję na uratowanie pilota zaczynają się rozchodzić, by nie obserwować ludzkiej tragedii (jestem mile zaskoczony reakcją tłumu, spodziewając się raczej napływu gapiów). Komentator łamiącym się głosem mówi jedno zdanie o pilocie, w czasie przeszłym. Informuje, że organizatorzy przerywają piknik i odwołują jutrzejsze pokazy.-
Po kolejnych kilkunastu minutach, gdy jestem już na końcu schodów Wzgórza Tumskiego, zauważam machającego ratownika na dziobie jednej z łodzi płynących do brzegu. Okazuje się, że wydobyli pilota.
PODSUMOWUJĄC:
- Ludzie w pomarańczowych koszulkach pływający pontonami ratowniczymi w trakcie pokazu po Wiśle byli kompletnie nieprzygotowani na ewentualny wypadek. Mieli jedynie patrolować brzeg i robić dobre wrażenie. Nie wiedzieli co robić, przez długi czas nie było nawet komu wskoczyć do wody.
- Nie było pośród nich nurków. Nurkowie zamiast pływać i czekać na ewentualne wezwanie, byli na brzegu i zaczęli się przygotowywać do akcji dopiero po wypadku.
- ORGANIZATORZY odpowiadają za taki rozwój wydarzeń. Być może ten człowiek by przeżył
Polska...